O tym piszę...

Kiedy szesnastoletnia Awaragona Hodon traci rodziców, jej świat wywraca się do góry nogami. W jednym dniu straciła rodzinę, dom, a przede wszystkim rodziców. Po kilku miesiącach w domu dziecka, została adoptowana przez zamożnego arystokratę w średnim wieku Shara von Dakhana. Awaragona poznaje również Nataniela, służącego Shara z którym ewidentnie się zaprzyjaźnia. Mężczyzna jest dla niej jak ojciec. Niestety Dakhan posiada już jednego wychowanka, 18 letniego Dereka. Ma on kruczo- czarne włosy, ciemne oczy i jasną cerę, podrywa dziewczyny, ale nigdy nie był w żadnym stałym związku. Jest arogancki, a takie cechy jak uprzejmość i troskliwość próbuje w sobie ukryć. Z początku chłopak zdaje się nienawidzić Awaragony, lecz w krótkim czasie nienawiść zmieni się w uczucie...
Pewnego dnia dziewczyna dowiaduję się, że nie jest zwykłą ludzką dziewczyną. W jej żyłach płynie najczystsza krew Siveda. A jej Fortiutudo, czyli siła jaką dysponuję przekracza wszelkie normy osób nazywanych Firmus, inaczej osób będących w wieku od 15 do 20 roku życia. Z czasem trafia przed oblicze Jaris, wyroczni która nakazuje wstąpić jej do Akademii Magii. Budynek tej szkoły znajduję się w mieście Ventar, po ulicach którego, przemykają wampiry, czarownicy i wilkołaki, trole i inne nadnaturalne istoty...
*-*Miłość jest niebezpieczna, ale magia jeszcze bardziej.*-*

czwartek, 6 grudnia 2012

Księga 2 - Rozdział 4

      Zbiegliśmy po schodach, wpadając, jak przeciąg do sali jadalnej. Wszyscy podnieśli wzrok i spojrzeli na nas pytająco... Wszyscy, z wyjątkiem Igilera, który nienawistnie i złowrogo, patrzył się tylko na Dereka. Shar wstał i podszedł do mnie.

- Aw... Mogę wiedzieć czemu się spóźniłaś?- Zapytał.- To, że Derek się spóźni, jest oczywiste, ale ty?
- Przepraszam... Położyłam się w wannie i trochę mi się przysnęło, to właśnie Derek mnie obudził. Gdyby nie zapukał w drzwi ciągle bym pewnie spała...- Odpowiedziałam rumieniąc się przy tym... Głupio mi się przyznać, ale odkąd poznałam Dereka, kłamstwa zaczynają mi przychodzić coraz łatwiej.- Jeszcze raz przepraszam, obiecuję, że to się nigdy nie powtórzy.
- Dobrze siadajcie już...- Odpowiedział.- Jestem głodny jak wilk!- Zawołał głośniej, aby Nataniel usłyszał, po czym ze śmiechem ruszył na swoje miejsce.
      Rozejrzałam się, skupiając uwagę na tym, jak rozsiedli się goście. Ojciec Igilera i Undo siedzieli po obu stronach Shara. Kredo siedział krzesło dalej od swojego ojca, Igiler tak samo. Oby dawaj wpatrywali się we mnie intensywnie, patrząc gdzie postanowię usiąść. 
      Nagle ktoś złapał mnie za dłoń i pociągnął delikatnie w stronę stołu. Tą osobą okazał się Derek. Podeszliśmy do najbliżej stojących krzeseł, odsunął jedno dla mnie i usiadł tuż koło mnie, przysuwając swoje krzesło do mojego.
- A więc? Co takiego powiedziała ci wyrocznia, Awaragono? Oczywiście, jeżeli to nie jest problem?- Zapytał się Undo, wyrywając mnie z zamyślenia.
- Powiedziała, że powinnam jak najszybciej znaleźć się w Akademii.- Odpowiedziałam.- Nazwała mnie również, jak to było... A, Filia Magicam Potentem, czy jakoś tak? 
      Gdy tylko wypowiedziałam te słowa, nastała grobowa cisza... Ciarki przebiegły mi po plecach, gdy wszyscy na raz, wpatrywali się we mnie z przerażeniem.
- O co chodzi?- Wypiszczałam, gdyż głos ugrzązł mi w gardle.- Coś nie tak powiedziałam?
- Nie o to chodzi kochana...- Zaczął Shar, który jako pierwszy się otrząsnął.- Chodzi o te słowa... Czy jesteś pewna, że wyrocznia użyła dokładnie, takich słów? 
- Tak... Ale o co chodzi?
- To nic takiego... Wyrocznia musiała się pomylić...- Powiedział Shar, ale powiedział to w taki sposób, jakby chciał przekonać samego siebie. Moje emocje wzięły górę.
- Jak to nic takiego?! Gdyby tak było, na pewno nie patrzylibyście na mnie z grobową i przerażoną miną! Nie wiem co przede mną ukrywacie, ale rządam w tej chwili, aby ktoś mi powiedział!
- Czujecie to?!- Spytał, przerażony, ale jednocześnie podekscytowany Undo.- Ta moc! Ona... To prawda! Ona jest, Filia Magicam Potentem! Powinniśmy jak najszybciej zgłosić to KSM!
- NIE!- Krzyknęłam, podrywając się z miejsca.- Mój krzyk, zagłuszył jednak odgłos, pękających i wpadających do środka okien... 
      Stałam tak, wpatrując się w puste framugi okien. Zacisnęłam pięści i powieki, aby nie wydać z siebie zwierzęcego ryku. Nie wiem dlaczego, ale byłam tak wściekła, że rozniosłam bym wszystko co stanęło by mi na drodze, lecz jednocześnie byłam tak zmęczona,  że ledwie potrafiłam stać na nogach. 
      Rozejrzałam się dookoła, wszyscy znajdowali się, jakby pod kloszem, który chronił ich przed ostrymi i morderczymi kawałkami okien lecących w ich stronę. Poczułam piekący ból w lewym ramieniu i tuż nad obojczykiem. Dopiero po chwili, zorientowałam się, że pod osłoną znajdowali się wszyscy, tylko nie ja. Spojrzałam na miejsce które sprawiało mi ból. 
      Sweter był w tym miejscu najbardziej porwany i po szarpany, również spódnica i podkoszulek, były w opłakanym stanie. Całość wieńczyły drobne lub trochę większe stróżki mojej krwi. Zachwiałam się i poczułam, jak moje ciało uderza, o zimną i tak bardzo przyjemną posadzkę...
- Awaragona!!
      Usłyszałam tylko krzyk Dereka, po czym ogarnęła mnie ciemność...

***

      Obudziłam się w moim pokoju. Chciałam wstać ale, uniemożliwił mi to zbyt silny ból, jak również to, że Derek spał na siedząc na krześle, z głową tuż obok mnie, naciskając na kołdrę... Uśmiechnęłam się delikatnie. Podniosłam rękę, co wymagało ode mnie nie lada poświęcenia i pogłaskałam go delikatnie po policzku. 
      Gdy tylko go dotknęłam, chłopak natychmiast się poderwał i wlepił we mnie zaspany, zniecierpliwiony i zmartwiony wzrok. Był taki piękny. 
- Jak się cieszę, że żyjesz...- Wyszeptał, odgarniając zabłąkany kosmyk włosów z mojego czoła.- Już myślałem, że...- Zamilkł i odwrócił wzrok.- Pójdę po Shara.- Powiedział i ruszył do drzwi.
- Derek...- Ledwo wyszeptałam.- Zostań proszę...- Dodałam a z oczu popłynęło mi kilka łez.
      Chłopak od razu znalazł się obok mnie, i trzymając mnie za rękę głaskał po policzku.
- Prześpij się jeszcze. Obiecuje, że cały czas tu będę... - Powiedział i pocałował mnie w czoło.-Choć trochę nie wygodnie, spać na siedząco...- Dodał ciszej, myśląc, że chyba go nie usłyszę, choć znając Dereka...
- Połóż się koło mnie...- Odpowiedziałam, odwracając wzrok, aby zabrzmiało i wyglądało to, choć trochę obojętnie.
     Po chwili, Derek leżał obok mnie, a ja mogłam spokojnie zamknąć oczy.